fot. Marja Flick-Buijs / rgbstock.com
19/12/2012

Czy warto bać się końca świata? Grecy i zoroastryzm…

Jako hellenista zadałem sobie ostatnio pytanie: czy starożytni Grecy bali się końca świata? W greckich tekstach odnajdujemy rozważania na temat losów człowieka po śmierci oraz kar odbywanych w Tartarze przez niemoralne jednostki – takie, jak choćby Syzyf czy Tantal, ale trudno odnaleźć w greckiej mitologii czy filozofii wyobrażenie o końcu świata w takim rozumieniu, jakie widzimy we współcześnie formułowanych pomysłach na temat tego, co miałoby się wydarzyć choćby 21 grudnia 2012 w związku z zakończeniem kalendarza Majów. W odczuciu wielu współczesnych, w dzień końca świata spodziewać się powinniśmy jakiejś kosmicznej katastrofy, która nagle i raz na zawsze położy kres wszystkiemu dookoła. Pachnie to wszystko katastrofizmem zaprawionym nutką totalnej beznadziei, której obecność w chrześcijańskiej europejskiej kulturze co najmniej dziwi….

Grecki brak pomysłów na tego rodzaju jednorazowe końcowe rozwiązanie mógłby wynikać z przekonania o cykliczności czasu, które odnajdujemy choćby w stoickiej idei ekpyrosis – zognienia świata, zgodnie z którą świat wróci do swojego ognistego początku po to, by kolejny raz odrodzić się w tym samym kształcie i potem znowu powtarzać kolejne cykle. Ważna wydaje mi się w tym kontekście optymistyczna idea ?odnowienia?, podjęta w myśli chrześcijańskiej  w doktrynie apokatastazy, która głosi, że cały świat w końcu wróci do swojego pierwotnego doskonałego stanu. Ciekawe jest to, że chyba jedyne nieco bardziej przypominające nasze dzisiejsze przekonania antyczne greckie wzmianki o końcu tego porządku rzeczy (poza mitem o czterech pokoleniach ludzkości oraz opowieścią o potopie oczywiście), można znaleźć w kilku tekstach, odnoszących się do perskiej religii zoroastryjskiej, której jedną z głównych doktryn jest również idea ?odnowienia?.

W ramach dygresji chcę zwrócić uwagę, że zoroastianizm nie powinien być dla nas aż tak bardzo egzotyczny, bo to prawdopodobnie właśnie kapłani zoroastryjscy, Magoi, pojawiają się w Ewangelii Mateusza 2, 1 przy narodzeniu Jezusa. W naszej tradycji znani są oni jako Trzej Królowie…

W każdym razie, zgodnie ze starą doktryną zoroastryjską cały świat oczekuje na zmartwychwstanie oraz sąd ostateczny, który stanie się początkiem odnowienia wszechrzeczy. Interesujące, że kiedy już zbliżać się będzie czas odnowienia, ludzie przestaną jeść i wydawać potomstwo (można sobie w tym momencie wyobrazić, że ludzie zamieniają się w anorektycznych singli…).

O zoroastryjskim końcu świata informuje nas grecki kapłan Plutarch w swoim traktacie O Izydzie i Ozyrysie, gdzie czytamy:

Nadejdzie jednak czas, gdy przeznaczenie zniszczy i zmiecie z powierzchni świat Arymana za sprawą zarazy, głodu i nędzy, które sam był przyniósł. Ziemia stanie się równa i gładka, a ludzie szczęśliwi i mówiący jednym językiem wieść będą życie ?w ten sam sposób i pod jednym rządem? [w cudzysłowie przekład autora]. Teopomp powiada, że, zgodnie z naukami perskich magów, przez trzy tysiące lat będzie panował jeden z bogów, a inny podlegał jego mocy; potem, przez następne trzy tysiące lat będą walczyć jedni z drugimi. Ostatecznie Hades ulegnie zagładzie, a ludzie będą żyć szczęśliwie, ?nie potrzebując jedzenia oraz nie rzucając cienia? [w cudzysłowie przekład autora]. Bóg, który tego wszystkiego dokona, będzie spoczywał w spokoju i bezruchu przez czas dla boga niedługi, jak dla człowieka miara jego snu.

Po zmartwychwstaniu ludzie już całkiem przestaną jeść, a dodatkowo także…rzucać cień. Prawdopodobnie chodzi tu o wyrażenie idei duchowego, a nie cielesnego zmartwychwstania. Ludzie będą stanowić szczęśliwe społeczeństwo – bez różnic klasowych,  konfliktów politycznych, mówiące tym samym językiem.

W takim świetle perspektywa końca świata brzmi obiecująco. Jedynie koneserzy dobrego jedzenia mogą tu widzieć jakiś problem…Co prawda sielanka ta zostanie rzecz jasna poprzedzona mrożącymi krew w żyłach wydarzeniami, na przykład gigantyczny smok Azhdahag wyjdzie z niewoli i będzie siał spustoszenie na ziemi, a z kolei inny smok Gochihr spadnie z nieba na ziemię i podpali ją (pewnie niektórzy doszukali by się tu jakiegoś meteorytu…), niemniej jednak wszystkie te zdarzenia prowadzić mają do pozytywnego końca – odnowienia wszechrzeczy – dla zoroastrian definitywnego, dla Greków pewnie kolejnego w cyklu…

W tym kontekście zastanawiające jest, dlaczego niektórzy współcześni, bardziej rozwinięci technologicznie, ponoć lepiej niż w dawnych czasach wykształceni i dysponujący rzetelną wiedzą na temat rzeczywistości, odczuwają tak wielki lęk na samą myśl o końcu świata i szukają możliwości przetrwania a to w pirenejskiej wiosce Bugarach, skąd ponoć zabierze ich UFO, a to w środku wielkiego zderzacza hadronów w CERNie. Czy to kryzys idei religijnych mógłby być źródłem z jednej strony tak wielkiego lęku, a z drugiej tak głębokiego oceanu zabobonu i irracjonalności?

Sławomir Torbus

 

Więcej wydarzeń

Przeczytaj

Święta w Polskim Kościele Chrześcijańskim w Dudley

Okres przedświąteczny to jeden z najintensywniejszych momentów w życiu kościoła zaraz po Wielkanocy.

Studia humanistyczne nadal bardzo potrzebne. Teologia również

Teologia stawia każdego człowieka przed najważniejszymi pytaniami. Kim jestem? Dokąd zmierzam? Jaki sens ma moje życie? Skąd pochodzi wszystko? Dlaczego życie jest takie jakie jest?

Krótka refleksja na koniec roku

Stephen Hawking, znany brytyjski fizyk, pod koniec swojego długiego życia wzbudził wiele kontrowersji, twierdząc, że wprawdzie nie jest w stanie udowodnić, że Boga nie ma, ale potrafi wykazać, że Wszechświat powstał sam z niczego i Bóg przy wyjaśnianiu powstania Wszechświata nie jest nam do niczego potrzebny.

czytaj więcej